IV niedziela Adwentu

Czas Adwentu, który dobiega końca, to nie tylko czas oczekiwania na przyjście Jezusa, ale również czas przygotowania. Najpiękniej oczekiwała i przygotowywała się na narodzenie Chrystusa Jego Matka, Maryja. Już od chwili zwiastowania oddała się całkowicie Bogu. Odpowiedziała na wszystkie dary, jakie od Niego otrzymała. W dzisiejszej Ewangelii widzimy przykład wielkoduszności Maryi, która przybywa do swej krewnej, Elżbiety, aby jej służyć pomocą. Nie dziwmy się, że w ostatnią niedzielę Adwentu to właśnie Maryja jest bohaterką liturgii słowa. Kościół chce nas zachęcić, abyśmy w naszym adwentowym przygotowaniu naśladowali Maryję. Przypomina nam, że my również, tak, jak Ona, jesteśmy zaproszeni, aby odpowiadać wielkodusznie na wszystkie dary, jakie otrzymujemy od Boga. Bóg dał nam życie; obdarzył nas wolnością i licznymi talentami; otoczył nas wieloma dobrymi ludźmi; obdarzył nas wiarą; w sakramentach udziela nam potrzebnych łask; dał nam obietnicę życia wiecznego. To tylko niektóre z wielu darów, które ciągle otrzymujemy od Boga. Jak na nie odpowiadamy? Czy dziękujemy za nie? Czy je doceniamy? Jest również drugi aspekt niedzielnej Ewangelii: Jezus, którego narodzenia oczekujemy, przynosi radość! Słyszymy o tym z ust Elżbiety: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie (Łk 1, 43). Świętować naprawdę Boże Narodzenie, to – jak Maryja – radować się obecnością Boga w sobie. Gdybyśmy wierzyli, że Bóg naprawdę w nas mieszka, że i w nas dokonują się wielkie sprawy Boże, nasze życie byłoby o wiele radośniejsze. Tej radości nie zakłóciłyby nam różne, często niełatwe i bolesne wydarzenia, które niesie codzienność. Świętować na serio Boże Narodzenie, to – podobnie jak Maryja – radość w Bogu przeżywać z bliźnimi. Tajemnica spotkania Maryi i Elżbiety jest tajemnicą radosnego, wspólnotowego spotkania w Bogu. Takim spotkaniem jest Kościół, który wspólnie tworzymy. Zazwyczaj jest nam trochę daleko do prawdziwego, radosnego spotkania w rodzinie, w sąsiedztwie, w pracy, a to dlatego, że nie spotykamy się w Bogu. Ktoś napisał: Nie możemy się spotkać bez Boga, bo będziemy dla siebie okrutni.

Świętujmy więc Boże Narodzenie w duchu spotkania Maryi z Elżbietą. Nie wspominamy historii czy legend. Uobecniamy rzeczywistość: Syn Boży jest w tej chwili dla nas. Jest dla każdego ludzkiego serca. Przyjmijmy Go, ale nie na niby. Weźmy i cieszmy się, radujmy się i z Nim żyjmy. Weźmy Go dla siebie i zanieśmy do innych!

 Źródło: michalici.pl