Pomóżmy Ani Klimek

Mam na imię Ania. Dzisiaj mam 27 lat, a za mną 10 bardzo trudnych lat. Stwardnienie Rozsiane to nieuleczalna i postępująca choroba, którą odkryto przy okazji zapalenia nerwu wzrokowego. Byłam wtedy u progu dorosłości, w trakcie nauki w szkole średniej… Ciężko było się wtedy nie załamać, ale początkowym trudnym okresie przyszła pora, by zmierzyć się z rzeczywistością i zacząć walczyć o siebie, o swoje zdrowie. Choroba z roku na rok postępuje, wyrządza coraz więcej krzywd. Przez dziesięć lat z osoby aktywnej zrobiła ze mnie schorowanego człowieka. Mam problemy z chodzeniem i zawroty głowy, widzę coraz gorzej. W styczniu 2018 roku przeszłam ciężki rzut, którego skutki odczuwam cały czas, pomimo leczenia i nieustannej rehabilitacji. Nagle stałam się zależna od innych. Nie radzę sobie w wielu sytuacjach. Na co dzień pomaga mi moja mama – musiała zrezygnować z pracy...

W walce z chorobą próbowałam już wszystkiego. W ostatnim czasie dowiedziałam się o nowej metodzie leczenia, jaką jest zabieg CCSVI, który polega na udrożnieniu żył. Ma to zapewnić prawidłowy odpływ krwi z mózgu i rdzenia kręgowego. U wielu pacjentów ze stwardnieniem rozsianym po tego typu działaniach zauważono znaczną poprawę stanu neurologicznego. Terapia jest jeszcze w fazie badań klinicznych, ale już daje wspaniałe efekty. Niestety, nie jest refundowana. 

Kiedy poznałam cenę zabiegu, zrobiło mi się słabo. Ponad 60 tys. zł – pieniądze, których nie mam i nigdy nie miałam. Ten apel stał się moją ostatnią szansą i, choć trudno jest zwracać się o pomoc, nie mam innego wyjścia. Nie chcę zrezygnować z walki o swoje zdrowie, nie mogę się poddać. Pomożesz mi w tym?

Ania

W najbliższą niedzielę będzie w naszej parafii prowadzona po Mszach Św. zbiórka pieniędzy na leczenie Ani. Pomóżmy !!!